Mrożek w Emigrantach o współczesnym niewolnictwie

"Być niewolnikiem rzeczy, to niewola jeszcze doskonalsza niż więzienie. To niewola doprawdy idealna, bo już nie ma żadnej przemocy z zewnątrz, żadnego przymusu".

Przeglądałem kiedyś Dzienniki Sławomira Mrożka, w których opisywał swoją walkę z kryzysem twórczym po sukcesie Tanga z 1964 roku („Czy to znaczy, że już nigdy w życiu niczego nie napiszę?”). Dziesięć lat później udało mu się jednak stworzyć kolejny dramat o międzynarodowej sławie – Emigrantów. Długo nie miałem okazji go poznać, aż w końcu odkryłem, że treść jest daleko bardziej uniwersalna niż wynikałoby to z samego tytułu. Toż to istna Antykariera!

W skrócie: Emigranci opowiadają o dwóch rodakach, żyjących za granicą w podłej kwaterze i skazanych nieszczęśliwie na wspólne towarzystwo. Różnią się niemal wszystkim. AA to zgorzkniały intelektualista, który ojczyznę opuścił z powodów politycznych, natomiast XX to prosty robotnik, który wyjechał w celach zarobkowych. I właśnie wątek współczesnego niewolnictwa brzmi może nawet bardziej aktualnie niż w czasach premiery tej sztuki.

XX w toku libacji snuje marzenia: gdy już wystarczająco zarobi i zaoszczędzi, wróci do domu. Odpocznie sobie jak nigdy. Zrobi też wielką, pokazową imprezę dla całego miasteczka. Kupi mnóstwo wódki, a co! A potem zacznie budować dom. Murowany, najładniejszy w całej okolicy. Zajmie to kolejnych parę lat, ale wtedy życie będzie już wspaniałe.

AA słucha jednak tych fantazji na tle pogarszającego się stanu fizycznego i psychicznego kolegi. W końcu nie wytrzymuje i gwałtownie łapie go za marynarkę:

AA: Ty człowiek jesteś? Ty?! Zwierzę jesteś, a nie człowiek. Wprawdzie nie pies i nie świnia, ale wół! Tępy, bezbronny, głupi, roboczy wół! Zdatny tylko do tego, żeby nim orać, aż wyciągnie kopyta! I jeszcze się z tego cieszy! Jeszcze się sam doprasza, byle mu dali więcej sieczki do żłobu! Szczęśliwy jest, niczego więcej nie pragnie. Zadowolony jesteś, prawda? No powiedz, zadowolony?!

XX: Nie trzęś…

AA: A ja będę. Będę tobą potrząsał tak długo, aż się obudzisz z tego bydlęcego snu. Bo kiedy nie orzesz, to śpisz albo przeżuwasz. Będę tobą trząsł i będę do ciebie krzyczał tak długo, aż zrobię z ciebie człowieka. Nie spocznę dopóki tego nie dokonam. Bo dopóki ty będziesz wołem, ja będę świnią. Rozumiesz? Tu idzie jedno z drugim: jeżeli ty wół, to ja świnia. Będę ostatnią świnią, jeżeli pozwolę ci zostać wołem. Tu nie ma innego wyboru.

Między bohaterami dochodzi do ostrych utarczek, na moment w ruch wchodzi nawet siekiera. W końcu jednak AA postanawia z dużym spokojem obedrzeć towarzysza ze złudzeń:

AA: […] Tutaj każdego dnia przybywa ci pieniędzy. Każdego dnia kładziesz się spać z myślą, że jutro będziesz miał znowu więcej, pojutrze jeszcze więcej, za rok jeszcze i jeszcze więcej. Masz cel w życiu, im bardziej odległy, tym bardziej ponętny. Uskładałeś już na mały domek w małym ogrodzie? Więc dlaczego nie miałbyś uskładać na trochę większy dom w trochę większym ogrodzie… To takie proste, wystarczy odłożyć powrót jeszcze o miesiąc, jeszcze o dwa… A potem na jeszcze piękniejszy dom, na jeszcze większy ogród… Więc nadal będziesz zwlekał z powrotem, bo im więcej masz, tym więcej będziesz chciał mieć. Przeminą lata, a ty wciąż będziesz zwlekał, pracował i oszczędzał. Na przyszłość. […]

XX: Dlaczego mi to mówisz?

AA: Żebyś zrozumiał, że to nie ja cię tutaj trzymam. Że ja nie muszę pisać żadnego donosu, żebyś tu został. Sam zostaniesz, z własnej woli. […]

XX: Nie wrócę?

AA: Nigdy. Choć zawsze będzie ci się wydawało, że już wkrótce, już niebawem.

XX: Nigdy?

AA: Dlaczego cię to martwi? Będziesz miał piękne życie, pełne nadziei, tęsknoty i złudzeń. Nie każdemu jest to dane.

XX: Ale dlaczego nigdy?

AA: Już ci to tłumaczyłem. Nigdy, ponieważ jesteś niewolnikiem. Tam jesteś niewolnikiem państwa, a tutaj własnej chciwości. Ale tak czy owak zawsze jesteś niewolnikiem i nie ma dla ciebie wyzwolenia. Wolność — to rozporządzanie sobą, a tobą zawsze ktoś albo coś rozporządza. Jak nie ludzie, to rzeczy.

XX: Jakie rzeczy…

AA: Rzeczy, których pożądasz, które chcesz mieć. Które możesz kupić za pieniądze. Być niewolnikiem rzeczy, to niewola jeszcze doskonalsza niż więzienie. To niewola doprawdy idealna, bo już nie ma żadnej przemocy z zewnątrz, żadnego przymusu. To już tylko sama dusza niewolnicza niewolę sobie stwarza, bo niewoli łaknie.

No i co, czy to faktycznie sztuka o emigracji, czy może o pułapce kariery, w której równie łatwo wpaść w podobną niewolę i żyć takimi samymi złudzeniami?

A swoją drogą – ach, gdyby tak zawsze mieć pod ręką kogoś tak dobrego i odważnego, kto złapie nas i zawoła: „Będę tobą trząsł i będę do ciebie krzyczał tak długo, aż zrobię z ciebie człowieka”!

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.