Doktor Benjamin Spock (1903-1998):
W Stanach Zjednoczonych dwudziestego wieku płaca i prestiż tradycyjnie były dla mężczyzn najważniejszymi wartościami. Moim zdaniem położenie na nie takiego nacisku odegrało główną rolę w skierowaniu wielu mężczyzn na błędną drogę nadmiernej rywalizacji, nadmiernego materializmu, zaniedbywania zainteresowań kulturalnych, relacji z żoną, dziećmi, przyjaciółmi i społecznością lokalną; prowadzi też do wielu problemów zdrowotnych związanych ze stresem.
Wierzę, że zarówno chłopców, jak i dziewczynki powinno się wychowywać w przekonaniu, że rodzina jest źródłem najbogatszej i najtrwalszej satysfakcji. Kobiety nie odczuwałyby wówczas takiej presji, by akceptować tradycyjnie męskie ideały, a mężczyźni, wolni od obsesji pracy i prestiżu, mogliby opanować kobiece umiejętności i przyswoić kobiece wartości. Dzień, w którym ojcowie i matki uznają opiekę nad dziećmi za równie ważną jak praca zawodowa i robienie kariery, a wszystkie decyzje dotyczące pracy zaczną podejmować po rozważeniu ich wpływu na życie rodziny, będzie naprawdę wspaniałym dniem.
Rozmawiałem w życiu z wieloma rodzicami. Gdy dzieci dorosły i wyprowadziły się z domu, ani jedna matka i ani jeden ojciec nigdy nie powiedzieli mi, że żałują, iż spędzili tyle czasu ze swoimi dziećmi, gdy były małe. Bardzo wielu ubolewało natomiast, że nie wygospodarowali więcej czasu dla rodziny, kiedy mieli ku temu okazję.
Żeby zrozumieć, dlaczego magazyn Life uznał Spocka za jedną ze stu najważniejszych postaci XX wieku, trzeba uświadomić sobie ważną rzecz. Jeszcze w 1946 roku, kiedy ukazało się pierwsze wydanie The Common Sense Book of Baby and Child Care, mało kto wierzył w emocjonalne potrzeby dzieci. Wiarę pokładano raczej w karach fizycznych i nauce bezwzględnego posłuszeństwa. Wciąż żywe były zalecenia psychologa Johna Watsona: Nigdy nie przytulaj dziecka i nie całuj. Jeśli koniecznie musisz, pocałuj je w czoło na dobranoc jeden raz. Nic więcej.
Benjamin Spock natchnął miliony rodzin podejściem, w którym dominował zdrowy rozsądek, traktowanie dziecka po ludzku, radość z rodzicielstwa, a także otucha na trudne chwile. To przysporzyło mu zwolenników, choć również i krytyków przekonanych, że rozwydrzenie młodzieży w latach sześćdziesiątych, cały ten okropny pacyfizm, anarchizm i rock’n’roll, to właśnie efekty jego metod. A że Amerykanin bardzo aktywnie udzielał się w obronie praw człowieka i przeciwko wojnie w Wietnamie, wrogów miał pod dostatkiem.

Poradnik Spocka, w Polsce znany pod tytułem Dziecko. Pielęgnacja i wychowanie, tylko za życia autora zyskał 50 milionów nabywców. Aktualne wydania znacząco różnią się od pierwowzoru – mają charakter encyklopedyczny, obejmują wszystkie etapy rozwoju dziecka. W specjalnych ramkach pozostawiono jednak wybrane osobiste opinie dr. Spocka z poprzednich wydań – i wspaniale:
Mam nadzieję, że przynajmniej raz na jakiś czas, pod koniec kolejnego gorączkowego dnia, usiądziecie i zastanowicie się nad tym, dokąd zmierzacie i czy wasze codzienne kontakty z dziećmi odzwierciedlają wasze prawdziwe ideały i marzenia o przyszłości. […] Dzieci, którym wpojono silne wartości, wykraczające poza ich własne potrzeby – wartość współpracy, dobroci, uczciwości, tolerancji dla zróżnicowania – w przyszłości będą pomagać innym, wzmacniać relacje międzyludzkie i zabiegać o to, aby świat był bezpieczniejszy. Życie w zgodzie z tymi wartościami napełni je daleko większą dumą i poczuciem spełnienia niż powierzchowny sukces polegający na zarabianiu dużych pieniędzy czy posiadaniu luksusowego samochodu.
Spock wyraźnie dostrzegał rosnącą obsesję na punkcie kariery. Łagodnie jednak zachęcał: Organizujcie pracę tak, żeby spędzać z bliskimi jak najwięcej czasu. Jeśli trzeba, ograniczcie wydatki. Oddzielcie sukces od materializmu. Uczcie się twórczo i aktywnie poszerzać zainteresowania, czytając, pisząc i rozmawiając. Uśmiechajcie się do siebie i okazujcie sobie miłość. Pamiętajcie o swoich marzeniach. Nie rezygnujcie z wolności. Wierzcie w siebie.
Ale to przecież nie tylko do rodziców.
Komentarze